niedziela, 16 marca 2014

A ja czytam nie tylko za pieniądze.

Pewna Pani wydała trzecią książkę. Dostała za nią nagrodę Nike. Ma doktorat broniony na zagranicznej uczelni, z wykształcenia jest biologiem, pracuje w szkole, do tego robi sympatyczne ilustracje. To osoba godna podziwu. Przeczytałam jej pierwszą książkę kilka lat temu i stwierdziłam, że tę panią normalnie podziwiam. Dzisiaj mówi o niej cała Polska
, ponieważ Pani napisała na swoim facebooku te oto słowa: "6 800 złotych. Tyle za 16 miesięcy mojej ciężkiej pracy. Wiem, że wkurwiające jest wylewanie frustracji na FB, ale mam ochotę strzelić sobie w łeb. PIERDOLĘ TO, pierdolę pisanie, pierdolę wszystko. GÓWNO< GÓWNO< GÓWNO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I coś tam tego... pozdrawiam rynek czytelniczy.". Wzmiankowana osoba nazywa się Kaja Malanowska i jej odwaga, zdaniem wielu, zasługuje na potępienie. 

Pisze się wszak dla ludzi, prawda? Nawet jeśli są ich marne trzy tysiące.


Oczywiście, nie przyjmuję tej wypowiedzi bezkrytycznie. Bo to trochę tak, jakby Pani Malanowska mówiła osobom, które po jej książkę sięgnęły: "Jesteśnie dla mnie nikim, pierdolę was." i to nie jest miłe, ani fajne. Na to wskazuje końcówka wypowiedzi, ta o rynku czytelniczym. Bardzo niefajnie jest być pierdolonym przez osobę, którą uważało się za godną naśladowania. Czuję się trochę frajerem, bo chciałam kupić "Patrz na mnie Klaro" i mam poczucie winy, bo "Drobne szaleństwa dnia codziennego" wypożyczyłam za darmo z biblioteki. Nie przyniosłam Artystce dochodu, więc w skrócie mogę spadać na drzewo, bo rynek czytelniczy to taki, na którym zarabia się krocie, a ja się nie mieszczę w tej definicji. Krocie zarobił na mnie jedynie Wedel.

Jest dla mnie jasne, że nie chodzi o rynek wydawniczy, o wydawcę, który za mało płaci, być może zbyt mało uwagi przykłada do działań promocyjnych. Chodzi o czytelników i to tylko ich wina, że nie kupują książek. Otóż, coś mi tu nie gra – czytelnik to osoba, która czyta, więc z zasady target pisarza. Po cóż obrażać własną publiczność, tego nie wiem, może to i zda egzamin. Wszak teraz wszyscy o Pani Malanowskiej mówią.

Zszokowało mnie tak naprawdę coś innego. Pod wpisem ogólnopolskiej gazety, która linkowała swój artykuł na powyższy temat pojawiły się setki komentarzy. Było straszno i śmieszno, z przewagą tego pierwszego. Osobnicy wszelacy w wypowiedziach usianych błędami ortograficznymi sugerowali, że pisarze to nieroby, że trzeba się przekwalifikować, że pisanie jest niepotrzebne!!! Poziom osoby, która twierdzi, że książki są zbędne jest zrozumiały sam przez się.

Niezwiązana z tematem ilustracja do książeczki o przygodach słonia Babara, z 1931 roku. Nie na temat, ale ładna i sympatyczna :)

Teraz dużo się mówi o tantiemach z bibliotek od każdego wypożyczenia książki. Ludzie, czy wy wiecie, o czym mówicie? Czy byliście kiedyś w bibliotece? One i tak są słabo zaopatrzone, wiele egzemplarzy jest zaczytanych do cna i jeśli są kupowane nowości, to w kilku sztukach, po które są kolejki na kilkanaście osób. Nie wiem, jak by to miało wyglądać, ponoć w innych krajach ten system działa, ale to w Polsce czytelnictwo oscyluje w jakichś żałośnie małych granicach. Statystyczny Polak czyta jedną książkę rocznie, czy coś koło tego. Wyrobiłam w tym roku normę za dwudziestu, ale jakoś mi to nie poprawia samopoczucia. Jeśli wprowadzone zostaną jakiekolwiek odgórne opłaty za korzystanie z bibliotek, nie wróżę radosnej przyszłości polskiemu czytelnictwu.

Wracając do tematu, publikacje takie jak ta:klik! uważam za przykre i szkodliwe. Nie widzę sensu w wyżywaniu się na autorce w sposób tak okropny. Podobnie za zupełnie niepotrzebne uważam nazywanie Kai Malanowskiej "ponoć pisarką". Jej felieton, stanowiący odpowiedź na krytykę, możecie w całości przeczytać tu:klik!



Zrobiło się jakoś depresyjnie, ale jutro będzie weselej, gdyż powyżywam się na innej Autorce, ale w sposób radosny. Recenzja Czarnego Księcia Katarzyny Michalak nadchodzi!

5 komentarzy:

  1. Na biednej Michalak co chwilę się wyżywają, ale czekam na Twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, mnie fascynuje jej pisarstwo, wszystkie te książki są tak bardzo podobne! To jakiś ewenement, że jedna osoba wydaje książki niemal taśmowo, prawie każda pozycja ląduje na szczycie bestsellerów, a przy tym wszystkie są takie same.

      Usuń
    2. Czytałam dwie- "Mistrza" i "Ogród Kamili". Ja mam swoją teorię na temat jej twórczości. Można założyc, że książka będzie i miłości i się dobrze skończy. Kobiety kupują je, bo wiedzą, czego się mogą spodziewać i właśnie tego chcą. To tak jak z amerykańskimi komediami romantycznymi, zawsze ten sam schemat, a mimo tego chce się oglądać (przynajmniej ja tak mam:P). Poza tym z Michalak jest trochę jak z Chodakowską. Wiele osób ją krytykuje, ale jeśli niej ktokolwiek zaczął czytać książki, to brawa dla niej :)

      Usuń
  2. Smutne jest to, że polski rynek czytelniczy jest przez różnego rodzaju układy i ustawy coraz bardziej niszczony. By wspomnieć choćby o projekcie ustawy, która ma zakazać sprzedaży książki po cenie niższej niż okładkowa przez okres iluś tam miesięcy od premiery. Totalna bzdura. A potem się dziwić, ze czytelnictwo spada...

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, mało kogo stać na nowości wydawnicze, promocje to jedyna opcja, żeby coś kupić. Pozostaje biblioteka i ebooki (które i tak są koszmarnie drogie, 25 złotych za ebooka to zdzierstwo).

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę, taktuj Autorkę tak, jak sam chciałbyś, by Cię traktowano :)