Jeśli jesteś introwertykiem, na pewno
spotkałeś na swojej drodze kilka typów ludzi, według których
Twoje społeczne upośledzenie trzeba leczyć. Oczywiście, to oni są
Twoim lekarzem, a ich dobre rady mają pomóc Ci odzyskać pewność
siebie/śmiałość/kontakt ze światem (niepotrzebne skreślić). Oto mój nieobiektywny ranking:
Duchowy przewodnik – to osoba, która
niechybnie będzie chciała poprowadzić nas ku światłu na
imprezie. Uzna, że skoro nic nie mówisz, to znaczy, że źle się
bawisz i powodowana wyłącznie współczuciem zacznie drążyć –
"Dlaczego nic nie mówisz? Źle się bawisz? Źle się czujesz?"
i tak dalej. Nie ma uprzejmego sposobu na pozbycie się takiej osoby,
nie pozostaje nic innego, jak tylko zacząć rozmawiać o pogodzie
lub opowiedzieć suchara albo dowcip o Żydach. Wszyscy zaczną się
śmiać i każdy natychmiast będzie chciał zabłysnąć własnym
żartem.
Obrazek autorstwa French Fries and Waffles klik |
Zły glina – osobnik, który ma Ci za
złe, że we wspaniałym towarzystwie, na znakomitej imprezie, przy
pysznym wygazowanym piwie Ty śmiesz nic nie mówić. Uśmiechasz się
tylko, słuchasz i czasami kiwasz głową. Szalenie nieuprzejme, a w
najlepszym wypadku podejrzane.
Psycholog amator – będzie próbował
zgłębić tajniki Twojej osobowości i wyperswadować Ci, że to iż
nic nie mówisz zniechęca do Ciebie ludzi, nikt Cię nie będzie
lubił i zginiesz marnie otoczony przez koty. Ma pewne cechy wspólne
z Duchowym przewodnikiem, ale jednak zdaje się być nieco bardziej
profesjonalny, a to dlatego, że będzie próbował za pomocą
ostrych argumentów wyjaśnić Ci, że to Twoja wina, że nikt Cię
nie lubi (doprawdy?), zaś powód leży w małomówności.
Obrazek autorstwa French Fries and Waffles |
Racjonalista – dla niego sprawa jest
prosta – skoro jesteś cichy i wolisz słuchać, to znaczy, że
jesteś po prostu nieśmiały. Straszne to słowo natychmiast
szufladkuje Cię w gronie osób nieciekawych, oglądających z
podziwem i zazdrością Warsaw Shore i czytających po kryjomu
"Fakt". Idąc dalej nieśmiały to znaczy zazdrosny,
zawistny i źle życzący wszystkim tym fajnym ludziom wokół. Boję
się pomyśleć, co jeszcze.
Grant Snider |
Gaduła – gadule nie przeszkadza
Twoje milczenie. Przeciwnie, gaduła pokocha Cię całym sercem.
Jesteś dla niego rodzajem objawienia i telefonu zaufania w jednym.
Opowie Ci o swojej pracy, życiu i związkach. Kiedy już pomyślisz,
że lubisz Gadułę i że fajna z niej osoba oraz postanowisz
powiedzieć coś od siebie... Nie licz na to. Jest już za późno. W
tym związku Ty słuchasz a gaduła gada.
Gemma Correll (piękne imię, nieprawdaż?) |
Z powodu tych wszystkich ludzi
najlepiej na imprezach udawać ekstrawertyka. Chyba, że chcesz się
męczyć z gromadą ludzi zarzucających Ci smutek, depresję i
nieśmiałość. Nie wiem dlaczego tak ciężko jest zrozumieć, że
są wśród nas ludzie, którzy nie lubią mówić, gdy nie mają nic
do powiedzenia. Lubią słuchać, ale bez przesady, w nawiązywaniu
znajomości chodzi wszak o to, żeby obie osoby mogły wnieść coś
od siebie. Wreszcie, są domatorami i wolą po prostu posiedzieć w
domu. I nie ma się tu czego wstydzić, mimo iż cały świat wmawia
nam, że bycie intro to powód do wstydu. Nie, nie i jeszcze raz nie.
To po prostu typ osobowości, który w niczym nie jest lepszy ani
gorszy od innych. Tak samo ma swoje wady i zalety. Mi jest dobrze w
mojej skórze, choć przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że to
faktycznie wada, że jestem nieśmiała i nieszczęśliwa. Nie. To
tylko świat nas takimi widzi.
Oosobiście nie jestem skrajnym
przypadkiem introwertyka, dlatego z łatwością w razie potrzeby
wcielam się w rolę osoby ekstrawertycznej. Rozumiem jednak potrzebę
przebywania w ciszy, wspólnego kontemplowania natury, cichego
oglądania filmu. Staram się nikomu nie przerywać, nawet jeśli
mówi cicho. O zgrozo, to prawdziwa plaga współczesności. Żeby
doprowadzić swoje zdanie do końca musisz mieć megafon lub się po
prostu drzeć. W ludziach znikła potrzeba słuchania i otwarcia się
na drugiego człowieka. Oswajania go.
Mały książę. |
PS. Zaczął się sezon na ludzinę! Pierwszy sezon Hannibala obejrzałam ciurkiem (jak zwykle o dobrych serialach dowiaduję się na końcu) i teraz oglądanie po jednym odcinku trochę mnie frustruje!
Bardzo trafne! Ja jestem czymś pomiędzy. Ogólnie jestem gadułą, ale to raczej na spotkaniu z jedną czy dwoma osobami. W większych grupach nie czuję się już tak dobrze i mówię mniej, czasem też milczę. Czasem mówię też niemało, ale nie jestem wtedy też wodzirejem. Dlatego zdecydowanie wolę spotkanie w jedną czy dwie osoby, czuję się wtedy swobodniej niż w grupie. Nie jestem speszona i lepiej mi się rozmawia. A innym np lepiej rozmawia się w grupie. Różni są ludzie i inni powinni to uszanować, a nie głupio komentować.
OdpowiedzUsuńCandy_Lips z Wizażu :)