środa, 12 lutego 2014

Niby nic, a tak się to zaczęło...

Czy torebka może być przedmiotem pożądania? Otóż, wczoraj dowiedziałam się, że jak najbardziej. Może być też przyczyną sporów i niemal naukowych dysput. Ile tych torebek właściwie było i czy faktycznie one są takie same, czy to tylko mi się tak wydaje?


Niby nic


Jestem w trakcie zapoznawania się z poradnikiem dla blogerów, napisanym przez znamienitą postać polskiej blogosfery. Tak naprawdę nie mam zdania, ale z książki wynika, że ów dziarski chłopak był wszędzie pierwszy i wszystko już widział. Czytam więc wytrwale, bo nie masz na świecie nic cenniejszego aniżeli dobre rady kogoś mądrzejszego. Otóż wspomniany periodyk zawiera niesłychanie interesujące przemyślenia autora, między innymi znalazłam tam informację, jakoby najpopularniejsze modowe blogerki nie znały się na modzie. Na tym można by pisaninę zakończyć.

Temat jednak bardzo mnie frapuje. Otóż, w moim świecie torebka to taka rzecz, która służy do przenoszenia klamotów tu i ówdzie. Tam gdzie porusza się osoba, tam taszczy swój tobołek. Czasem dwa lub trzy, gdy udaje się do świątyni rozpusty, zwanej supermarketem.

Absolutnie nie zamierzam nazywać siebie znawczynią mody, ponieważ moim zdaniem osób, które są w stanie zgłębić tak rozległą dziedzinę wiedzy o płynnych granicach pomiędzy poszczególnymi okresami i stylami, jest bardzo niewiele. Tylko nieliczni są w stanie zajmować się tym tak jak trzeba, w sposób interesujący i ciekawy. Inna sprawa, że osób, które piszą o modzie bez głębszej refleksji jest multum. To one są grupą docelową kultu torebki i manii posiadania. Cóż, nie robią nikomu nic złego, niech piszą, niech kupują wciąż nowe, podobne torebki, sukienki i buty.

Z drugiej strony nie rozumiem oburzenia tym faktem. Mi blogi modowe i prezentowany na nich styl życia jest całkowicie obojętny. Skoro są osoby, które chcą oglądać obrazki i czasem przeczytać kawałek tekstu – w porządku. Sama zaglądam na te blogi, choć na niektórych przeprowadziłabym solidną korektę (naprawdę, ja mam uczulenie na błędy – każdy błąd można poprawić, do diaska!).

Nie rozumiem, chyba jestem bezguściem.


Jestem trochę zagubiona, bo dalej nie wiem, o co w tym wszystkim, chodzi? Nie możemy ocenzurować internetu, prawda? Blogi modowe dalej będą miały się świetnie, podobnie jak Fronda i Nasza Klasa (ostatnio sprawdzałam - dalej istnieje i w związku z tym śmiem przypuszczać, że na siebie zarabia!). Wszystkich oburzonych zapewniam, że osoby, których jedną z podstawowych potrzeb w życiu jest posiadanie rozmaitych "muszmieci" istniały od zawsze. To nie jest znak naszych czasów. To nie tylko współczesne młode dziewczyny tak się zachowują, tak było zawsze! W czasach, kiedy chodziłam do gimnazjum najbardziej lubiane były dziewczynki, które miały dużo oryginalnych ubrań i każdego dnia w miesiącu ubierały się inaczej. To nie jest nowe zjawisko!

Na moim blogu na pewno nie zobaczycie kolejnej torebki podobnej do pierdyliona innych. Raczej nie będzie tu postów związanych z modą, choć kto wie. Chciałabym nauczyć się szyć, ale nie wiem, czy wystarczy mi czasu na to wszystko czym się teraz zajmuję. Aktualnie rozwijam swoją wiedzę na temat ziół, co w moim domu budzi powszechną wesołość. Jestem obiektem żartów moich domowników, ale nie przejmuję się i robię swoje, co Wam także serdecznie polecam! Ostatnio spotykam osoby narzekające na brak talentów i zainteresowań. Jeśli takie osóbki są też wśród Was, to chciałabym Was skarcić i upomnieć. Każdy ma talent, a przeważnie kilka, ale trzeba próbować wielu rzeczy, żeby się o tym przekonać! Może Twój talent to pisanie o torebkach? Jaki by nie był, warto go pielęgnować i być wytrwałym, czego Wam i sobie serdecznie życzę :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo proszę, taktuj Autorkę tak, jak sam chciałbyś, by Cię traktowano :)