piątek, 28 lutego 2014

Wysocy czytają więcej!

Tak, tak.
Dzisiaj natknęłam się na bardzo ciekawą akcję pod hasłem: "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu", prowadzoną przez Dzosefinn. Wyjaśniać za wiele nie trzeba, ale jednak to zrobię, gdyż początkowo sama uznałam, że aby wypełnić to zadanie muszę przeczytać 172 książki w ciągu roku. Przyznam, że to kusząca perspektywa, ale za czytanie póki co nikt mi nie płaci. Po zgłębieniu tematu okazało się, że na sumę przeczytanych centymetrów mają się składać zmierzone grubości grzbietów. Ponieważ wiem, że jest wiele osób, które używają wszelkiego rodzaju czytników (to bardzo oszczędza miejsce, sama preferuję czytnik), po chwilowych poszukiwaniach dotarłam do sprytnej przeliczarki klik!
Kilka pozycji mam już za sobą, pod koniec tego miesiąca zbiorę to wszystko (metrycznie!) do kupy, za dwa miesiące hurtem.

PS. Tytuł jest oczywiście przewrotny i nie bierzcie go do siebie. Przez jeden post chciałam być tabloidem!

piątek, 21 lutego 2014

O Jeżycjadzie słów kilka.

Małgorzata Musierowicz to moja absolutnie ulubiona pisarka. Mam do niej sentyment i kocham jej książki, uwielbiam, mogę czytać je bez końca. Przeżyłam ostatnio niemały szok, kiedy obliczyłam, że pierwsza część Jeżycjady powstała prawie 40 lat temu! Do tego, pierwsze 5 tomów wcale się nie starzeje, kolejne także są nadal aktualne, aż do Kalamburki. Za to po niej dzieje się coś dziwnego.

czwartek, 13 lutego 2014

Ta straszna koszenila!

Dzisiaj pewna blogerka odkryła koszenilę. Dorosła kobieta dokonała odkrycia, z czego robi się czerwony barwnik E120, inaczej zwany też kwasem karminowym. Wszystko podane w łatwy i przystępny sposób z dużą ilością obrazków. Robaczki żywe – robaczki martwe.


Hejter, co daje fejm.

Jak nie przesadzić? Obserwując moich znajomych na wszelkiego rodzaju platformach społecznościowych, dochodzę do wniosku, że każdy jest dobrym, kochanym i mądrym człowiekiem. Wszyscy dążą do szczęścia, choćby mieli je sobie narysować, jak głosi popularny mem (nie wiem, czy to do końca jest mem), każdy jeden dusi życie jak cytrynę, nie przejmuje się hejterami, którzy dają wszak jedynie fejm i tak dalej, i tak dalej...

środa, 12 lutego 2014

Niby nic, a tak się to zaczęło...

Czy torebka może być przedmiotem pożądania? Otóż, wczoraj dowiedziałam się, że jak najbardziej. Może być też przyczyną sporów i niemal naukowych dysput. Ile tych torebek właściwie było i czy faktycznie one są takie same, czy to tylko mi się tak wydaje?

piątek, 7 lutego 2014

Recenzja: "Poczekajka" Katarzyna Michalak

Nie wiem dlaczego, ale czasami odnajduję dziwną radość z przeczytania złej książki. W tym wypadku los skierował mój wzrok na okładkę "Poczekajki" autorstwa Katarzyny Michalak. Gdzieś obiły mi się o uszy skrawki wiadomości na temat małej dramy z udziałem tej pani, ale nie jestem plotkarzem, to i nie będę roztrząsać. Dochodząc do sedna, "Poczekajka" to druga wydana książka autorki i jestem w szoku widząc, ile ich wydano potem i jak chętnie ludzie je czytają. Może późniejsze są lepsze? Na pewno jeszcze po coś sięgnę (ciekawość i masochizm), ale raczej pożyczę ;) Moja recenzja będzie pełna spoilerów, ostrzegam lojalnie :). Książkę reklamuje taki oto twór:

środa, 5 lutego 2014

Przeziębienie mode on.

Jak nie urok, to sraczka, mawiają i mają rację. Dzisiaj pozdrawiam Was czule z czeluści łóżka. Pod ręką mam mało elegancką rolkę papieru toaletowego (bardziej wydajny, niż chusteczki), ciepłą herbatę i czipsy cebulowe. Przeziębienie łapie mnie, ilekroć pogoda prezentuje się tak, jak obecnie – temperatura w okolicach 5-6 stopni na plusie, deszcze, chlapa i wilgoć. Idealne waruki do rozwoju zarazków.
Z tej okazji napiszę dziś o moich ulubionych ziołowych mieszankach, które pomagają mi podczas przeziębienia :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Nie całkiem nowa w internetach.

Blogowanie zaciekawiło mnie bardzo dawno. Pierwsze blogi zaczęłam czytać już ładnych kilka lat temu, ale tylko nieliczne zostały ze mną do dzisiaj.

Ktoś mógłby się zaciekawić, po co zaczynać pisać w czasach jak te, kiedy wszyscy mają tego tematu po dziurki w nosie, a blogerki wyskakują z lodówki. No cóż, przyznam, że zawsze chciałam mieć blog, zawsze chciałam pisać. Przez krótką chwilę na początku studiowania prowadziłam własny internetowy pamiętnik, lecz wstydziłam się go nawet upublicznić! Pozostawał ukryty przez cały czas istnienia (tak, pisałam bloga ukrytego, którego nikt nie mógł przeczytać!), aż w końcu go usunęłam. W czasach gimnazjum i liceum namiętnie pisałam pamiętniki. Odkryłam je w minione wakacje w domu rodzinnym. Zakopane w pudle w szafie grube zeszyty, w twardych okładkach, pełne ckliwych i histerycznych rozważań nastolatki, które (całe szczęście!) nigdy nie ujrzały światła dziennego. Zniszczyłam je i wyrzuciłam.